We wtorek po godzinie 20 nastapilo potezne trzesienie ziemi na polnocy kraju. Wyczuwalne bylo rowniez w Peru oraz w Boliwii. Epicentrum trzesienia znajdowalo sie na oceanie ok. 85 km od brzegu i jedyne 10 km wglab od dna. Wydaje sie, ze 10 km to duzo ale jak na trzesienie ziemi to bardzo plytko i prawdopodobnie stad taka wielka sila - 8,2 w skali Richtera. Mowilam przy okazji wstrzasow w Santiago, ze w Chile (jako jedynym kraju) mowi sie o trzesieniach od 8 stopni. Jako region najbardziej aktywny sejsmicznie, ludnosc przyzwyczajona jest do odczuwania wstrzasow dosc czesto. "Czesto" ciezko zdefiniowac bo zalezy od regionu. W Santiago "czesto" to (w ciagu tych 84 dni ktore tu spedzilam do tej pory) raz na dwa tygodnie. Sa miejsca, wlasnie na polnocy, gdzie dochodzi do wiekszej czestotliwosci. Choc ja sama wciaz nie odczulam zadnego powazniejszego wstrzasu (tu wracam do mojej nowej definicji glebokiego snu z poprzednich notek) to wyobrazam sobie, ze nie jest to ciekawe przezycie. Wiele miejsc doznalo zniszczen w ciagu tych kilku minut grozy. Jednak miasteczko najbardziej dotkniete skutkami trzesienia nazywa sie Iquique (nazwe wymawia sie Ikike). Doszlo tam do kilku pozarow, przewrocila sie wieza kosciolka, autostrady laczace to miasteczko z wieksza Antofagasta zostaly zniszczone a plyta lotniska popekala tak, ze zostalo ono zamkniete. Pozrywalo sie wiele kabli, wiele domostw (liczymy w tysiacach) nie ma pradu. I choc powoli przywracany jest dostep to w dalszym ciagu wiekszosc budynkow nie ma swiatla czy ogrzewania. LAN (chilijska linia lotnicza) oraz inne linie oglosily, ze nie beda latac chwilowo rowniez do innych miast na polnocy, sasiadujacych ze strefa objeta skutkami trzesienia. Na poczatku policzono, ze uniemozliwi to loty 4500 osob, jednak wydarzenia obraly inna sciezke (o czym zaraz) i prawdopodobnie mozna te liczbe potroic juz teraz. Dodatkowo ucieklo 300 wiezniarek z pobliskiego wiezienia, wykorzystujac chwilowe wylaczenie systemu bezpieczenstwa. 137 juz zlapano i osadzono w celach z powrotem. To sa fakty. A mity? Polskie portale (wp.pl, tvn24.pl - na reszcie portali typu rp.pl czy onet.pl nie widzialam w nocy zadnej informacji o trzesieniu) podaly informacje niemalze natychmiast o tym, ze trzesienie ziemi wywolalo (juz!) tsunami i fale dochodza do 2 metrow. Przypadkiem portale te mialy troche racji. Z jednej strony tsunami faktycznie malutkie nastapilo (ale pozniej, wiec portale chyba pisaly "na zapas") ale fale nie byly wcale wiele wieksze od tych, ktore ogladac mozna w ciagu normalnego dnia. Jako czlowiek, ktory pare tygodni temu kapal sie w oceanie, wiem ze fale te dochodza bez problemu do (na oko) 40 cm i nie ma w tym nic strasznego. Baltyk czesciej wyglada grozniej niz Ocean Spokojny. Jednak naturalna rzecza po takim trzesieniu jest ewakuacja ludnosci z wybrzeza ze wzgledu na tsunami wlasnie. A co to jest tsunami tak wlasciwie? Tu nalezy rozwiklac kolejny problem. Nasze wyobrazenie tsunami zostalo wlasciwie stworzone w oparciu o biedna Azje, ktora tsunami dotknelo w ciagu ostatnich dziesieciu lat dwa razy i filmy amerykanskie pokazujace stumetrowe fale i zmiatajace wszystko z powierzchni ziemi - zwykle tereny USA bo przeciez reszta swiata nie istnieje. Tsunami wcale nie musi byc wielkie i "efektowne" by nosic te nazwe. Fala moze miec rownie dobrze wysokosc pol metra, jednak to jej szerokosc i sila stanowia o tym, czy rzeczywiscie kwalifikuje sie do tego by zostac nazwana tsunami. Prawda jest, ze 90% tych, ktore nastapilo w znanej nam historii swiata bylo wywolanych trzesieniem ziemi, badz bardziej wlasciwie nalezy to nazwac w tym przypadku "trzesieniem morskim". Duza ilosc tsunami jest przez nas nieodnotowana ze wzgledu na to, ze maja zrodlo gdzies na srodku oceanu i mimo, ze maja dlugosc kilkuset kilometrow to ich wysokosc to jedyne kilkadziesiat centymetrow. Gdy jednak tsunami zbliza sie do linii brzegowej, wtedy nabiera niszczycielskiej sily. Lekcja z dnia dzisiejszego - tsunami moze niesc niska fale o duzej sile.
Oczywiscie sa to standardowe dzialania i nikt nie straszyl, ze wielkie i potezne tsunami naprawde nadejdzie. Prawdopodobienstwo jakies tam istnialo, bo faktycznie trzesienie szlo z oceanu i mialo wielka sile, ale bez przesady, wiadomo bylo, ze wybrzeze Chile nie zostanie zmiecione z powierzchni ziemi jak Tajlandia 10 lat temu. W Peru stan alarmowy zostal wycofany w srode rano a wkrotce pozniej i w Chile. Naturalna rzecza jest, ze po takim wydarzeniu ocean sie wzburzy i fale beda (choc male) silniejsze niz zwykle a w portach (tylko polnocnych) gdzie nie zdazono wyciagnac lodek na brzeg, pare z nich sie zderzylo ze soba i o sciany portu ale wielkich szkod nie ma. Dodam tutaj, ze porty na polnocy to w wiekszosci porty handlowe, wiec pare mniejszych lodek to obiektywnie mala strata przy tym co moglo sie wydarzyc. Choc chwilowo wciaz ciezko jest ocenic dokladne straty i stan infrastruktury. Troche miejsc przyportowych zostalo "podlanych".
Niestety nie obylo sie bez ofiar smiertelnych. Na chwile obecna wiem o 6 osobach, ktore zmarly przez trzesienie ziemi. Nie ma na szczescie danych o duzej liczbe rannych, wiec przynajmniej ludnosc jest w dobrym stanie ogolnym. Dalsza zla wiadomoscia sa powtarzajace sie w kolko wstrzasy. Dzis w internecie czy w telewizji ciezko znalezc juz konkretna liczbe wstrzasow jakie nastapily. Wczoraj rano (czyli w srode) mowilo sie o ponad 60 powtorzeniach. Dzis juz podaje sie srednia: co 6 minut ziemie znow sie trzesie. Sa to wstrzasy, ktore nie przekraczaja 5,4 w skali Richtera. Poza jednym...
W srode w nocy, w tym samym regionie, doszlo do kolejnego trzesienia ziemi. I choc mialo ono sile 7,6 i czysto teoretycznie kwalifikuje sie dalej jako temblor, to jego epicentrum tym razem mialo miejsce na ladzie, zaledwie ok 30 km od miasteczka Iquique i bylo na tyle silne, ze jednak otrzymalo miano trzesienia. Ludnosc, ktora zdazyla juz troszeczke odetchnac po wtorkowych wydarzeniach i zdazyla wrocic do domu (w wiekszosci) znow musiala sie ewakuowac i spedzic kolejna noc na ulicy po tym jak znow ogloszono alarm tsunami, oczekujac najgorszego. Prezydent Bachelet, ktora przyleciala w srode rano by spotkac sie z ludzmi, musiala zostac ewakuowana z hotelu ze wzgledow bezpieczenstwa. Ludzie sie boja i nie dziwie sie im. Dwa silne wstrzasy dzien po dniu naprawde moga wystraszyc ludzi nawet o nerwach ze stali. Obawiam sie, ze liczba ofiar smiertelnych moze wzrosnac ze wzgledu na ataki serca, jakie czesto towarzysza po narazeniu na silny stres dlugotrwaly. Zycze wszystkim mieszkancom polnocy duzo spokoju i wytrwalosci.
Nie wiem ile prawdy w tym jest, ale chodza sluchy od wczoraj (zanim nastapilo drugie trzesienie), ze najgorsze ponoc dopiero przed nami. Niektorzy twierdza, ze grozi nam powtorka z roku 2010 lub moze nawet i gorzej. Jako, ze nie mam jak sie przygotowac na taka ewentualnosc, to wypieram ze swiadomosci taka mozliwosc i nie daje wiary tym plotkom. Skad niby ludzie maja takie informacje? Na pewno nie z telewizji ani sejsmologow...
W wielkim skrocie skutki globalne:
Indonezja w srode oglosila zakaz kapieli w morzu ze wzgledu na mozliwe silne fale przez trzesienie w Chile a dzis czytam o Japonczykach, ktorzy zglaszaja, ze fale sie zwiekszyly i u nich i ze ewakuowano troche ludnosci mieszkajacej przy brzegu na wszelki wypadek. Po 2011 r gdy tsunami zabralo 11 tys ludzi, Japonczycy sa bardzo ostrozni i nie igraja z zywiolami. Wiecej wiadomosci na chwile obecna nie posiadam i mam nadzieje, ze bede mogla podzielic sie juz tylko informacjami pozytywnymi.
Tutaj podaje linki do portalu emol.com gdzie znajduja sie zdjecia z nocy trzesien:
http://www.emol.com/MundoGrafico/index.asp?G_ID=29396&F_ID=1285864
http://www.emol.com/MundoGrafico/index.asp?G_ID=29381&F_ID=1285619
No hay comentarios:
Publicar un comentario