lunes, 5 de mayo de 2014

Rocznica Konsytucji 3 Maja w rezydencji pani Ambasador


30 kwietnia (sroda) pani Ambasador RP urzadzila w swojej rezydencji skromna impreze majaca na celu zgromadzenie polonii w Chile podczas celebracji rocznicy Konstytucji 3 Maja. Z tej okazji do Santiago przyjechala tez z Viñi del Mar, znana z mojej wczesniejszej opowiesci, Kasia. Rano spotkalysmy sie u mnie w domu na kawce a potem wspolnie wybralysmy sie do rezydencji pani Ambasador, do ktorej piechotka mozna dotrzec w kwadrans od mojego mieszkanka.
Na wydarzenie przybyli licznie nie tylko Polacy, ale rowniez przedstawiciele korpusu dyplomatycznego innych panstw. Pani Ambasador chyba sama dobrze rozumie jak to jest spedzac Wielkanoc, ktora przeciez wypadla w tym roku w okolicach majowki, samemu za granica i to tak daleko od domu. W zwiazku z tym, zadbala by gosciom nie zabraklo polskich akcentow w roznoszonych tacach ze skromnym poczestunkiem. Od razu lezka mi sie zakrecila w oku, gdy zobaczylam proste kanapeczki ze sledzikiem z cebulka. Rzucilam sie od razu na dwie. Pozniej krazyl rowniez jablecznik na tacach i trzeba przyznac, ze byl naprawde dobry. O czym swiadczym moze rowniez fakt, ze znikal z tac z predkoscia swiatla. Gdy juz prawie wszyscy mieli kieliszki w dloniach odspiewalismy razem hymn chilijski a pozniej oczywiscie tez i Mazurek Dabrowskiego. Swietowalismy nie tylko rocznice Konstytucji ale tez dziesieciolecie obecnosci Polski w UE oraz wejscie do NATO. Przyjmijmy, ze z miesiecznym opoznieniem mozna swietowac i to wydarzenie.  
Po toascie Kasia wypatrzyla grupke Polek - rozpoznala je po tym, ze spiewaly tylko polski hymn. Podeszlysmy, przywitalysmy sie i tak juz pozniej spedzilysmy cala impreze. Monika mieszka tu juz ponad 3 lata i uczy angielskiego. Poznala Dominike i Anie w autobusie w drodze na impreze. Dominika i Ania mieszkaja w Santiago dopiero od 2-3 miesiecy i poznaly sie przypadkiem na kursie jezyka hiszpanskiego. Kasia i ja poznalysmy sie przez bloga. Czyli wszystkie znajomosci zaczely sie w sumie z przypadku. Dziewczyny maja mnostwo miedzynarodowych doswiadczen wiec tematow nam nie brakowalo przez caly dzien. Poznalysmy wiele ludzi -m.in. Ambasadora Hondurasu, ministra spraw zagranicznych z Ekwadoru, polskiego attache wojskowego, ktorego misja dyplomatyczna obejmuje kilka krajow Ameryki Poludniowej oraz jego przesympatyczna zone, jak i wielu przedsiebiorcow. Rozmowom nie bylo konca, chociaz event planowo mial byc zorganizowany tylko na 2 godzinki. Po tym jak dwukrotnie przekroczylismy ten czas, panowie odpowiedzialni za demontaz namiotu rozstawionego w ogrodzie postanowili po prostu wejsc na teren i zaczac rozmontowywac konstrukcje, dajac nam znac, ze to juz koniec balu. Wciaz bylo nam malo pogaduszek. Wybralismy sie duza grupa Polakow do pobliskiej chinskiej knajpki (jak za dawnych czasow w Warszawie chadzalo sie na "chinczyka") i narobilismy szumu i halasu a kelnerka nie nadazala za naszymi zamowieniami i ciaglymi zmianami. Rozeszlismy sie pod wieczor w dobrych nastrojach, wymienilismy sie telefonami i innymi danymi i planujemy wkrotce kolejne spotkanie.

ps. jedno juz bylo, ale przegapilam je przez wyjazd na weekend - o czym w kolejnej notce.





 Kilka zdjec pochodzi od Kasi. Nie chce sobie przypisywac ich autorstwa :)

No hay comentarios:

Publicar un comentario