Mysle, ze Chile to idealny gospodarz tego wielkiego przedsiewziecia. Az 16% (dane na 2012 r.) PKB w Chile generowane jest przez przemysl gorniczy. Procent ten podwaja sie gdy dodamy do tego caly sektor uslugowy zwiazany z gornictwem. Gornictwo to tez duzo miejsc pracy. W tym przemysle pracuje ponad 300.000 ludzi (cala populacja Chile to ok. 16 milionow, z czego polowa zyje w Region Metropolitana - czyli calym regionie, w ktorym znajduje sie Santiago). W 2012 r. Ministerstwo Gornictwa otrzymalo i zatwierdzilo wiele projektow opiewajacych lacznie na kwote 100 miliardow dolarow, z czego 75% dotyczy wydobycia miedzi. Ladnie ujmuje sie to tutaj prostym, acz chwytliwym haslem - 1 USD zainwestowany w gornictwo generuje 1 USD w innym sektorze gospodarki Chile. Kraj ten jednak stoi przed duzym wyzwaniem. Obecnie boryka sie z problemem nizszej jakosci produktu w stosunku do tego co oferuje reszta swiata. Do tego wciaz spadaja ceny mineralow a rosna koszty produkcji. Wniosek prosty. By zarobic trzeba produkowac wiecej i wiecej. A koszty produkcji nie sa male. Koszty energii to ok. 20% kosztow calej produkcji, a w przeciagu 5 lat szacowany wzrost zuzycia moze osiagnac 40%. To samo tyczy sie wody - tu rowniez szacuje sie wzrost zuzycia o 40%. Chilijczycy z tej prostej przyczyny chetnie wyciagaja lapki do zagranicznych firm oferujacych innowacyjne technologie, ktore pomoga usprawnic procesy wydobycia i zmniejszyc jego koszty. Czyli niby raj dla polskich firm dostarczajacych czesci czy maszyny. Nie znam sie na tym sektorze zupelnie, wiec ciezko ocenic mi jakie moga istniec przeszkody czy "haczyki". Wiem jedno, dzisiejsze spotkania pomiedzy dyrektorami polskich i chilijskich firm poszly bardzo dobrze i zapewne przynajmniej 2 z 14 obecnych na targach polskich firm wyjada stad z wielkimi sukcesami i dobrymi perspektywami na przyszlosc. Potrzebne jest tu wsparcie w wielu dziedzinach - transport, energia, konserwacja maszyn, geologia, IT, bezpieczenstwo, maszyny a nawet i jedzenie. Na chwile obecna na rynku istnieje ok. 5.000 dostawcow uslug, z czego 9% to przedsiebiorstwa duze. 100 firm koncentruje az 35% calej sprzedazy. Lacznie firmy te osiagaja przychodzy w wysokosci 12 miliardow USD. To najwiekszy rynek, tuz za samym wydobyciem. Jest duze pole do dzialan. Dodatkowym atutem dla polskich przedsiebiorcow moze byc fakt, ze ich chilijscy koledzy po fachu z jakiejs dziwnej, nieznanej mi przyczyny nie eksportuja swoich produktow do sasiadow latynosow. Kolejnym bardzo istotnym elemtentem jest fakt, ze tutejsze spolki sa samofinansujace sie i zagraniczne spolki maja duze szanse otrzymac finansowanie na bardzo dobrych warunkach (tak przynajmniej twierdzi tutejszy ex-minister gornictwa). Dlaczego to wlasnie my moglibysmy zostac odpowiednimi partnerami biznesowymi dla Chile? Mysle, ze kazdy wie, jak wazny jest przemysl gorniczy w Polsce, ale dla poparcia tezy przytocze pare przykladow. Polska to numer 1 w UE jesli chodzi o wydobycie miedzi. W rankingu swiatowym plasujemy sie na 9tym miejscu. Jako produkt uboczny w kopalniach miedzi wydobywane jest tez srebro. W produkcji srebra nie ma od nas lepszych - numer 1 na swiecie. Wydobywajac z ziemi rozne mineraly (lit, sol, jod, srebro, miedz, wegiel kamienny, ropa, gas, selen, itd) nauczylismy sie bardzo zroznicowanych metod. Istnieja obecnie 2002 zaklady gornicze w Polsce zatrudniajace ok. 150.000 ludzi i laczna produkcja w tym sektorze to 430 milionow ton rocznie. Potezna galaz polskiego przemyslu, bez watpienia. Do tego Polacy doceniani sa na swiecie za osiagniecia technologiczne - np. drony, ktore tak chetnie wykorzystuje armia w USA czy patent na produkcje grafenu (to taki interesujacy nowy wynalazek - material 300 razy twardszy od stali ale wciaz gietki; wykorzystywany moze byc np do ekranow telefonow). Ranking uczelni swiatowych przedstawia nasze uczelnie techniczne dosyc wysoko bo UW zajmuje miejsce 274, "Jagielonka" - 328 a uniwersytet w Poznaniu - 344. Obecnie na polskich uczelniach ok. 100 tysiecy studentow uczy sie na kierunkach gorniczych. Polak potrafi, a chilijczyk to wie.
Oczywiscie pierwsze co przychodzi nam na mysl w temacie polskiej firmy zwiazanej z sektorem wydobywczym to.... KGHM Polska Miedz S.A. Stand KGHM znajduje sie juz w pierwszym gigantycznym, metalowym namiocie targow EXPOMIN. Postanowilam wiec obadac kto tam siedzi i czy jest ktos kto mowi po polsku. Steskniona troche za jezykiem ojczystym najpierw wypytalam hostesse o doslownie wszystko, udajac bardzo zainteresowana firma i nawet chciala mi wcisnac gruby album o Polsce wydany oczywiscie przez KGHM. Piekna pamiatka ale postanowilam pozostawic obcokrajowcom przyjemnosc poznania naszych kolorowych krajobrazow. Gdy wreszcie zostalam zauwazona przez pracownikow firmy z Polski podeszli i sie przywitali. Zaprosili mnie na kanape na krotka pogawedke. Juz po pierwszym zdaniu wiedzialam dobrze, jak bardzo wymuszona jest ta rozmowa ze strony mojej rozmowczyni, ktora wedle informacji na wizytowce, pracuje jako brand manager. Pani ta przyleciala nie tylko na targi ale rowniez obadac projekt Sierra Gorda, ktorym KGHM zajmuje sie juz prawie od 3 lat. Widziala rowniez pustynie i opowiadala o wszystkim z absolutnym brakiem zainteresowania czymkolwiek. Pomyslalam sobie wtedy, ze zal mi w sumie tej kobiety bo wyglada na czlowieka pozbawionego pasji i checi zycia i wlasciwie przezywania tego zycia, zamiast tak sobie trwac z dnia na dzien jak robocik. Gdybym ja pracowala w Polsce i firma wyslalaby mnie do Chile i mialabym okazje zobaczyc pustynie i kopalnie miedzi na wlasne oczy, to wylabym ze szczescia. Nie dosc, ze wycieczka droga to do tego czasochlonna. Normalnie malo kto z nas wybiera sie az na koniec swiata w celach turystycznych. Ja wciaz na pustyni nie bylam, choc mam do niej o wiele blizej i caly czas mysle o tej wyprawie. Kiedy, za ile, gdzie nocowac, itd. Do tego na stole przede mna stala pusta butelka po piwie. A byla godzina 12:30. Moge to tylko podsumowac cytatem: "Jestesmy tu tylko w celach wizerunkowych".
Poszlam dalej przemierzac budynki i wystawy maszyn. W azjatyckiej czesci znajdowaly sie nawet inteligentne roboty skrecajace automatycznie same jakies dziwne srubki. Nie znam sie zupelnie na technologii wiec jest to dla mnie tak skomplikowane jak jezyk w jakim rozmawiaja tworcy tej dziwnej maszyny, ale zdecydowanie bylo na co popatrzec. Czy za kilkadziesiat a moze kilkanascie lat bedziemy musieli chodzacym robotom ustepowac drogi na takich targach? Zdecydowanie jednak najciekawsza maszyna byl mechaniczny kret, czy bardziej profesjonalnie - kombajn chodnikowy.
Maszyna pochodzi ze strony internetowej jej producenta - FAMUR. Kret...wypelzl spod ziemi sam. (kobieta.gazeta.pl)
Maszyna pochodzi ze strony internetowej jej producenta - FAMUR. Kret...wypelzl spod ziemi sam. (kobieta.gazeta.pl)
Pierwszego dnia moim glownym celem wizyty byl stand zorganizowany przez ICEX (instytucja dzialajaca przy Ministerstwie Gospodarki w Hiszpanii oraz za jej granicami, zajmujaca sie handlem zagranicznym i eksportem). ICEX sprowadzil ze soba na targi 17 spolek. Niektore z nich wciaz nie posiadaja oddzialu czy reprezentacji w Chile i przyjechaly na probe, zobaczyc "co w trawie piszczy". Majac okazje poznac juz wczesniej pare osob z ambasady oraz ICEX, bylo mi latwiej nawiazac kontakt z pozostalymi hiszpanami. W drodze powrotnej nagle zaslyszalam jezyk polski. "Sciagnij zdjecia z aparatu". Nie przeslyszalam sie? Nie, nagle oczom mym ukazal sie wielki na ponad 150 m kwadratowych stand z polskimi firmami. Wielka radosc, ze jest nas tu wiecej i nie tylko KGHM. Wszyscy byli bardzo mili, ciekawi i pozytywnie nastawieni do zycia. A do tego duzo osob mowilo po hiszpansku bardzo plynnie i elegancko. (Tu pozdrawiam pewna pania Karoline. Jesli kiedys trafi na tego bloga, to bedzie wiedziala, ze to o nia chodzi.) Dostalam nawet krowke "ciagutke", ktora przyleciala samolotem prosto z Polski. Ok, z przesiadkami. Nie ma az takich luksusow na tej linii. Robiac wycieczke po polskich standach wpadlam tez na swego rodzaju recepcje - przedstawiciela. Okazala sie to byc pewna mloda kobieta, ktora pracuje w polskiej ambasadzie w Santiago. Chwile pozniej, gdy uslyszala polski glos, podeszla pani Ambasador RP i uscisnela mi dlon. To bardzo mila niespodzianka, poznac nagle ambasadora swojego kraju. Jakis czas temu dostalam maila z zaproszeniem na obchody kolejnej rocznicy Konstytucji RP w posiadlosci pani Ambasador, zatem milo bylo poznac osobe, do ktorej mam sie wybrac. Nie jestem zadnym VIPem, po prostu wysylajac kiedys maila z paroma pytaniami do ambasady, zapisali moj adres email w bazie danych i postanowili uzyc go w odpowiednim momencie. Pewnie jak i tysiac innych osob. W kazdym razie, do rezydencji sie wybiore, toast wzniose i zdam relacje.
To tyle na dzis o EXPOMIN, maszynach i przemysle gorniczym. Milego weekendu!