Rozgrzewka zaliczona! Teraz juz nie ma przebacz i trzeba pisac dalej. Dzis o trzesieniu ziemi. Takim naprawde, bo mozna przezyc tu niezliczona ilosc temblorow (malych trzesionek) i dopoki nie osiagna one przynajmniej 7 w skali Richtera to raczej nie zostana one nazwane przez miejscowych terremoto (trzesienie ziemi).
16 wrzesnia 2015 r. Dwa dni przed wielkimi Fiestas Patrias w Chile (swietowane 18 i 19 wrzesnia, czasem razem z 20 lub 17 - w zaleznosci od tego w jakie dni tygodnia wypadna), czyli wielkimi swietami narodowymi. Jest to wyjatkowo goracy okres w kraju. Wszyscy podrozuja, wszyscy sie przygotowuja do wielkiego grillowania i do wielkich korkow przy okazji. Jest szal, poruszenie, kolejki w supermarketach, niezliczone zaproszenia na grilla do znajomych, rodziny i przyjaciol krolika. 16 wrzesnia to wciaz cisza przed burza. Ludzie wciaz jeszcze pracuja. Dopiero 17 wrzesnia w poludnie dostaja wolne od szefow i wyglada to jakby ruszali na podboj swiata.
16 wrzesnia 2015 r. okolo godziny 19.30 wyjechalam autem z biura i udalam sie w strone domu. Bylam wtedy (a moze i dalej jestem? trzeba sie uczyc pokory) niedoswiadczonym kierowca. Prawo jazdy od niedawna, nawet nie pareset kilometrow wyjezdzonych i stres by auta nie rozbic chlopu. A chlop gdzie? Na polnocy kraju - w Antofagascie, czyli bardzo daleko.